środa, 17 lutego 2016

Rozdział 2.

Nic tu więcej dodawać. Zaczynamy.

Annabelle wracając do pokoju wspólnego Ślizgonów czytała plan lekcji.
PONIEDZIAŁEK
8:00 - Eliksiry z prof.Snape (z Gryfonami)
8:55 - Transmutacja z prof.McGonnagall (z Krukonami)
9:05 - Zaklęcia z prof.Flitwickiem (z Puchonami)
10:00 - Obrona Przed Czarną Magią z prof.Quirellem. (z Gryfonami)

-Ale jestem zmęczona. Pójdę spać. - pomyślała.
Zeszła na sam dół do dormitorium.Zauważyła coś dziwnego a zarazem niezwykłego. Przez ściany pokoju Slytherinu było widać wnętrze jeziora Hogwartu! Było słychać uspokajające pluskanie wody.
-Na pewno z łatwością zasnę. - ziewnęła i poszła spać.
                                                                 
                                                                   ***
Rano. Dziewczynka usłyszała głos Pansy Parkinsson.
-Wstawaj! Za chwilę spóźnisz się na eliksiry, a pewnie pół godziny będziesz pacykować się w łazience.
-Z-zaraz.
Annabelle rano wyglądała przedziwnie. Jej włosy były tak rozwalone, że Pansy śmiała się pod nosem. Poszła do toalety załatwić potrzebę, umyć zęby i się ubrać.Zjadła śniadanie w Wielkiej Sali, i ubrana w szatę swojego domu zeszła do sali Eliksirów.
  Usiadła z Pansy, choć za nią nie przepadała.Musiała usiąść z jakąś znajomą dziewczyną.
Nagle przez klasę przeszedł profesor Snape, pytając się czegoś Annabelle.
-Wymień mi składniki eliksiru wielosokowego. - powiedział.
Dziewczynka widocznie nie słysząc, dalej rozmawiała z Pansy.
-Annabelle! -5 pkt dla Ślizgonów!
-T-tak?
-To że jesteś z rodziny Lestrange'ów nie znaczy, że jesteś zwolniona z słuchania nauczycieli.
-P-przepraszam.
Gdy Snape poszedł do innej ławki, Panna Parkinsson powiedziała do Panny Lestrange :
-Nie przejmuj się tym Smarkeusem. Połowa Ślizgonów go lubi, ale ja tylko udaję.
-Oki.
  Minęła już lekcja Eliksirów, transmutacji i teraz były zaklęcia.
Puchoni i Ślizgoni patrzyli z zadziwieniem, kto do nich mówi. Słyszeli głos nauczyciela, ale nie widzieli gdzie on jest.
Nagle środkiem klasy przeszedł ni to karzeł, ni to krasnal, ni to człowiek.
-Co to? Kto to? - zapytała pewna Puchonka.
-Jestem profesor Flitwick, wasz nauczyciel zaklęć. Witam, witam pierwszoroczniaków! - powiedział profesor. 
-Czy znacie jakiekolwiek zaklęcia? - zapytał.
Wiele osób podniosło rękę, w tym panna Annabelle.
-Dobrze. Panna Lestange.
-Crucio, Avada Kedavra, Imperio, lumos, nox, windgarium leviosa, sectumsempra, ridikullus, alohmora....... (i tu zaczęła wymieniać miliony innych zaklęć)
-Brawo! + 10 pkt dla Ślizgonów. Pierwsze trzy zaklęcia, które wymieniłaś nie sięgają wiedzy pierwszoroczniaka! - założył okulary, uważnie przyglądając się Annabelle.
-Na brodę Merlina! - wykrzyknął. T-ty jesteś c-córką madame Lestrange?!
-Tak.
-No to powiedz, jaki to rodzaj zaklęć - tych trzech, które wymieniłaś jako pierwsze.
-Są to zaklęcia niewybaczalne, Sięgają już czarnej magi. Tata mnie nauczył.
-Doskonale, lecz nie powinnaś poznawać tajników czarnej magi. Ach, ci Blackowie, Lestrange'owie, Malfoy'owie! Nic im do głowy wbić nie można. Dzisiaj poznamy zaklęcie Windgarium Leviosa.Kto potrafi go użyć i powie mi, jaki jest ruch różdżki i jego działanie?
Hermiona, Annabelle, Pansy i wiele, wiele uczniów podniosło ręce.
-Może ty? Wskazał na Hermionę.
-Wymawiamy go Windgarium LeviOsa. Wyraźnie akcentujemy "O". Gdy skierujemy różdżkę na dany przedmiot, i powiemy zaklęcie to wtedy rzecz lewituje. - powiedziała niczym chodząca encyklopedia.
-Brawo! +10 punktów dla twojego domu. Z jakiego domu jesteś?
-Z Gryffindoru.
  
                                                                  ♥ ♥ ♥


Lekcje minęły szybko. Minęło również OPCM. Annabelle poszła do pokoju wspólnego Ślizgonów.
Korciła ją myśl, że przed Hogwartem znajduje się Zakazany Las. Niestety, nie chciała tam iść.Wiedziała, że by sobie poradziła i wymyśliła wymówkę, ponieważ jak każdy Ślizgon była sprytna, była również ambitna. Zależało jej na punktach dla jej domu, więc nie chciała łamać przepisów.Usiadła na łóżku, wypiła szklankę wody i zaczęła odrabiać pracę domową z Transmutacji.

Ciąg Dalszy Nastąpi.




Moi mili, zauważyłam że jest  dosyć mało wyświetleń na moim blogu, więc nie wiem co będzie z jego dalszym losem. Opisywanie mojej ulubionej z wymyślonych postaci sprawia mi przyjemność, lecz dobrze by było gdybyście docenili wypociny zwyczajnej 13 latki, która jest dobra z języka polskiego jak stara :-D No to chyba na tyle.Czekajcie na następnego posta, który pojawi się wkrótce!

~~Starała się jak mogła - Iza.

wtorek, 16 lutego 2016

Rozdział 1 : List z Hogwartu.

Annabelle siedziała na łóżku w swoim pokoju, w wielkiej posiadłości Lestrange'ów. Nagle usłyszała stuk o okno. Zauważyła sowę.
-To na 100 % list z Hogwartu. - pomyślała.
 Nie myliła się. Chwyciła papierek i otworzyła kopertę.Zobaczyła to :

Przybiegła do mamy biegnąc w podskokach uśmiechnięta od ucha do ucha. Burza loków na jej głowie podskakiwała również.
-Mamo, mamo dostałam list z Hogwartu!
-Annabelciu, nie zachowuj się jak szlama. To było na 100 % prawdopodobne, że go dostaniesz. Przecież jesteś czystej krwi.
-Dobrze.To idziemy kupić rzeczy?
-Hmm..Już, już.
Nagle do pokoju wszedł ojciec Annabelle - Rudolf Lestrange.
- Co się dzieje? - zapytał.
-Nasza córka dostała list z hogwartu, - odpowiedziała pewna siebie Bellatrix.
-To na co czekacie? Do Olivandera po różdżkę!
Po paru minutach cała rodzina się spakowała. Pojechali na ulicę pokątną.
-Spróbuj tą. - powtórzył Olivander.
Giętka, 14,5 cala włos z ogona jednorożca, wierzba.
Annabelle zamachnęła ręką, a zamiast iskier wyskoczyło jakieś dziwactwo, które uderzyło w wazon rozbijając go.
-No to nie jest różdżka dla Ciebie.
Spróbuj tą :
Sztywna, 15 cali, włos z ogona jednorożca, odrobina smoczego serca  - jesion.
Z różdżki dziewczynki wytrysnęły iskry.
-Ile płacimy? - powiedziała Bellatrix.
-500 galeonów poproszę,
Annabelle chwyciła swoją różdżkę ciekawie się jej przyglądając. Była czarna, długa a na sobie miała jakieś srebrne kryształki. Podobała się jej.
-Ana, teraz nie ma czasu na zabawę różdżką. - powiedziała jej matka chowając różdżkę do pudełka.
-Bello, daj jej trochę swobody. Przecież się cieszy.
Po pewnym czasie kupili szatę, zwierzaka - kota, książki i inne potrzebne rzeczy. Teraz wystarczyły już tylko pójść na peron 9 i 3/4.
                                                                      ***
Doszli już na peron. Annabelle wiozła wózeczek z potrzebnymi rzeczami.
-Trzymaj się, napisz do nas gdzie Cię przydzielili! na pewno do Slytherinu.
Dziewczynka przytuliła się do rodziców i wleciała w ścianę. Była już na peronie 9 i 3/4. Przyglądała się ciekawie innym.Zauważyła pewną pulchną, rudą kobietę. Wyglądała miło, ale jak jej rodzice - Lestrange'owie opowiadali jej, że nie warto zadawać się z Weasley'ami. Że to biedacy i obdartusi.
Mierząc wzrokiem pewnego rudzielca (Rona Weasley'a) weszła do pociągu. Zauważyła tam swojego kuzyna - Dracona Malfoy'a. Był on tylko 3 miesiące starszy od niej. Przerastał ją chyba tylko połową głowy, ponieważ Annabelle była dość wysoka.
-Witaj kuzynko! Usiądziesz ze mną? To jest Crabbe, to Goyle a to Pansy - powiedział Dracon pokazując ręką na dwóch grubasów i jedną dziewczynę o dziwnym wyrazie twarzy.Dla Annabelle już wydawała się niezbyt miła. Zmieszana usiadła w przedziale, w którym był jej kuzyn. Chodząc po pociągu, natknęła się na przedział, w którym był Harry Potter. Też szedł pierwszy rok do hogwartu.
-No proszę proszę - zagadała. Pokaż blizne, Potter. - zaśmiała się, patrząc na Rudzielca i pewną dziewczynkę o długich, kręconych włosach.
-N- no dobrze... - Harry  pokazał bliznę.
-A ty to kto? - wskazała na dziewczynkę.
-Jestem Hermiona Granger.
-A jakiej jesteś krwi? (Lestrange'ów, Black'ów i Malfoy'ów zawsze nurtowało to pytanie).
-Jestem mugolskiego pochodzenia..
Wszedł Draco, ciągnąc za szatę Annabelle.
-Chodź, nie warto zadawać się ze szlamami. - Draco widocznie usłyszał odpowiedź przemądrzałej dziewczynki.
-Masz racje, to szlama.  - pokiwała głową na znak aprobaty.
Hermionie łezka poleciała po twarzy.
-Nie nazywaj jej tak! - Powtórzył rudzielec.
-O witaj, Weasley! - powiedziała Annabelle. To ten zdrajca krwi. Chodź, nie siedźmy koło Hermiony bo ubrudzimy się szlamem. Poszła z Draconem do przedziału, w którym siedziało dwóch grubasków i dziewczynka o niezbyt sympatycznej twarzy - Pansy Parkinsson.
Po pewnym czasie było widać już hogwart.
- Wow, już prawie jesteśmy! - powiedzieli prawie wszyscy uczniowie.
-Moi drodzy! - odezwał się pewien niski, sympatyczny głos.
-Nazywam się Rubeus Hagrid - gajowy hogwartu, Musicie wejść do łódek, by przepłynąć jezioro. Za mną!
Gdy przepłynęli jezioro, przyszła pewna czarownica w kapeluszu z włosami spiętymi w koka. Była w babcinym wieku. Na jej twarzy można było zauważyć kolumny zmarszczek.
-Moi kochani, wszystko wam wytłumaczę. Jestem profesor McGonnagall, nauczycielka transmutacji i opiekunka Gryfonów. Zostaniecie przydzieleni do frakcji , zwanych domami.A noszą one takie nazwy :
-Gryffindor - mieszkańcy tego domu to Gryfoni, Slytherin - zamieszkują go Ślizgoni.( w tym momencie Annabelle się uśmiechnęła) Ravenclaw - Krukoni i Hufflepuff - Puchoni. Wejdźmy do środka, tiara przydziału zaraz rozpocznie swoją pracę.
Uczniowie ujrzeli wielką salę, w której stało mnóstwo stołów z jedzeniem.
McGonnagall wyczytała nazwisko pewnej dziewczynki.
-HUFFLEPUFF! - wykrzyknęła tiara, a Puchoni zaczęli wiwatować.
Weszła Hermiona.
-Spokojnie, to nic takiego. Nie denerwuj się, - powtórzyła szeptem.
-Pasowałabyś do Ravenclawu - inteligentna, mądra, ale też odważna. No niech będzie.
-GRYFFINDOR!
Profesorka wyczytała wyraźnie - Annabelle Lestrange!
Dziewczynka podeszła na trzęsących się nogach do tiary. Nim wyniszczony, stary kapelusz zdążył opaść jej na głowę, wykrzyknął :
SLYTHERIN!
Crabbe i Goyle - dwóch grubasków, Dracon Malfoy, Pansy Parkinsson i reszta  Ślizgonów bili brawo. Annabelle usiadła i wzięła dyskretnie coś ze stołu.

CIĄG DALSZY NASTĄPI.
Myślę, że się podobało. To pierwszy rozdział, już mnie ręce bolą od pisania.
Czekajcie na następny, na pewno nie będzie nudniejszy niż ten :)
Pisała dla was Iza :-)

Zapoznanie!

Siema.Oczywiście, jest to blog dla Potterheads. Będzie to taka jakby książka, o pewnej bohaterce. No w sumie - opiszę to bardziej szczegółowo.

Annabelle Lestrange - Córka Bellatrix i Rudolfa Lestrange. Niedługo będzie post o tym, jak dostaje list  z hogwartu. Tak wygląda :

Jest to postać wymyślona, tak jak moje kolejne wymyślone postacie. Będę pisać przy nich "*" Wrazie czego (: No to czekajcie na kolejnego posta który pojawi się wkrótce :)

~~Iza #Potterhead!